Faworki po włosku nazywają się chiacchiere (czyli ploteczki :), choć podobnie jak w Polsce mają różne nazwy w zależności od regionu. W Toskanii nazywają się cenci albo donzelle. Zamiast spirytusu, dodawanego w polskich faworkach, we Włoszech dodaje się białe wino, grappę, marsalę czy vin santo. W zeszłym roku robiłam faworki z białym winem, klik, a w tym zrobiłam z vin santo i ze skórką z cytryny. Vin Santo to deserowe wino wytwarzane metodą tradycyjną z suszonych białych winogron.
Toskańskie faworki są grubsze od polskich, a tym samym mniej kruche, bardziej 'ciastowe'. Ja z tego samego przepisu zrobiłam dwie wersje - cienko rozwałkowane, w tradycyjnym kształcie i rozwałkowane grubiej, w kształcie toskańskich cenci. I zdecydowanie muszę stwierdzić, że te cieniutko rozwałkowane, kruchutkie, smakowały nam wszystkim zdecydowanie bardziej.
Zapraszam do wypróbowania toskańskiego przepisu!
Składniki:
- 300g maki
- 50g cukru
- 50g masła (wyjąć wcześniej z lodówki, żeby nie było bardzo twarde)
- skórka starta z całej cytryny
- 2 jaja
- 2 łyżki vin santo
- 1 łyżka oliwy z oliwek
- szczypta soli
- olej do smażenia (u mnie mieszanka arachidowego i słonecznikowego)
- Na stolnicę wysypać mąkę, dodać masło, posiekać.
- Dodać pozostałe składniki i zagniatać aż do uzyskania elastycznego gładkiego ciasta (ok. 10 minut). Uformować kulę, przykryć folią spożywczą i odstawić na pół godziny.
- Rozwałkować cienko, wycinać kształt faworków, smażyć króciutko na porządnie rozgrzanym oleju (po 4-5 sztuk), osączać na papierowym ręczniku, posypywac cukrem pudrem i zajadać!
2 różne kształty i 2 grubości